środa, 28 października 2009

LDKS i LDMW - porównanie aktywności w ostatnich dwóch latach

IPpN poświęca obecnie swoje zasoby energetyczne na różnorodne rozważania. Żeby żądni wiedzy czytelnicy biuletynu nie zapomnieli o działalności naukowej Instytutu, zabraliśmy się za krótkie i przejrzyste zestawienie aktywności na listach dyskusyjnych dwóch mikronacji w ostatnich dwóch latach.


Jak się okazuje, kraj, który prezentuje się jako największe polskie państwo wirtualne, może mieć okresy gorszej aktywności na najważniejszej liście dyskusyjnej niż państwo niewielkie, powstałe z oderwania się od Księstwa Sarmacji. LDMW prezentuje się na wykresie aktywności jako mniej stabilna, jeśli chodzi o aktywność, przestrzeń publiczna. W Mandragoracie po okresach wyciszenia pojawiają się potężne wzrosty aktywności. LDKS wygląda na bardziej zrównoważoną. Mamy tu niemal regularne spadki i wzrosty aktywności. Zwróćcie uwagę, że spadki i skoki aktywności wypadają, z pominięciem sarmackiej specyfiki "małych skoków", bardzo podobnie. Linie aktywności od października 2007 do lipca 2008 są niemal identyczne, a i największy "dołek" aktywności w obu krajach, jak i następujący po nim wzrost, przebiegają bardzo podobnie. Kulminacja wzrostu po największym kryzysie wypada na LDMW i LDKS w tym samym momencie i sięga tej samej liczby postów! Zauważamy zaraz potem niepokojącą dla Sarmatów tendencję - aktywność głównego kanału komunikacyjnego Księstwa ma tendencję wyraźnie spadkową, funkcjonując na jednym z najgorszych poziomów w ostatnich dwóch latach. Na LDMW spadek jest w ostatnich kilku miesiącach niewielki i można zaobserwować "małą stabilizację".

Porównanie może być, oczywiście, uznane za niepełne, bo choć LDKS jest najważniejszym kanałem komunikacyjnym Księstwa, to funkcjonują również wewnętrzne listy dyskusyjne prowincji, których do sumy postów sarmackich nie wliczaliśmy. Biorąc pod uwagę fakt, że Wandystan był sarmacką prowincją, być może niektóre z pozostałych prowincji osiągają wynik zbliżony do wandejskiego (będziemy wdzięczni za dane w komentarzu). Porównujemy jednak okres, kiedy Wandystan nie był już częścią Księstwa, nie można zatem twierdzić, że wcześniej aktywność wandejska utrzymywała się na identycznym poziomie, mogła być niższa z racji zaangażowania mieszkańców w życie ogólnosarmackie.

Okazuje się jednak inaczej. Co prawda dostępne było dla nas jedynie zestawienie LDMW z LDKS publikowanej na google co może zaciemniać obraz, ponieważ LDKS choć działająca od 2007 roku na google, przez kilka miesięcy utrzymywana była także na yahoo. Zakładamy jednak, że z każdym kolejnym miesiącem roku 2007 LDKS na google była wykorzystywana częściej niż na yahoo, co daje zupełnie nieoczekiwane rezultaty, kiedy porównamy aktywność listy wandejskiej i sarmackiej na przełomie czerwca i lipca 2007. Czyli w momencie ogłaszania przez MW niepodległości i radości mieszkańców z uniezależnienia kraju. Wandejskie maksimum aktywności okazuje się być niemal odwrotnością postępującego spadku aktywności na LDKS. Ciekawe również, że w sierpniu i wrześniu 2007 obie listy idą niemal łeb w łeb, z identyczną tendencją. Sytuacja zmienia się w październiku, co było widoczne na pierwszym wykresie.


Porównanie aktywności obu krajów pozwala dojrzeć, że niektóre skoki aktywności w MW i KS pojawiały się niemal w tym samym momencie. To niezwykle interesujące, ponieważ jest szansa na sprawdzenie, czy te same wydarzenia napędzały aktywność w obu krajach, czy wynikało to ze wspólnych spraw, sporów a może zainteresowania mieszkańców tą samą sprawą z "realu". Możliwe jest zatem porównanie dwóch dużych krajów polskiego v-świata, związanych ze sobą wspólną historią oraz dokonanie analizy aktywności ich mieszkańców. To jednak wymaga czasu i właśnie tej tematyce poświęcimy jedną z kolejnych publikacji IPpN.

Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska.
Czytaj dalej...

środa, 7 października 2009

Pornosocjalizm II - monarchofaszystowskie pojmowanie kultury

Ostatnio poruszaliśmy kwestię pornosocjalizmu, pojęcia, które wypłynęło, a przynajmniej zostało przypomniane na fali niezrozumienia wandejskich zwyczajów. Wyjaśniliśmy, skąd wzięło się tradycyjne wypierdalać. Dzisiaj wracamy do OPM, by pokazać, jak wandejska kultura może szokować burżuazyjnych przedstawicieli pozostałych mikronacji.

Na początku czytelnikom należą się z naszej strony przeprosiny. W ostatnim artykule podawaliśmy, że Drogi Lider Pupka spowodował zamieszanie w Organizacji Polskich Mikronacji. To, oczywiście, nieprawda, na co Prezydent zwrócił uwagę. Zdarza nam się mylić Tow. Pupkę i Tow. Lepkiego, tak bardzo są do siebie podobni mentalnie. Liczymy na wyrozumiałość i wybaczenie błędu.

Co stało się po przywitaniu opeemowskich delegatów tuż po otwarciu wandejskiego biura? Można to opisać jednym słowem: szok. Był to, rzecz jasna, szok kulturowy (czy też w omawianym przypadku szok kulturalny). Nikt ze zgromadzonych nie spodziewał się tradycyjnego, poczerwcowego pozdrowienia, które upowszechniło się w MW po sarmackim zamachu stanu. No, może niektórzy się spodziewali, ale nie wszyscy mieli podstawową wiedzę o wandejskich realiach, co, oczywiście, świadczy tylko o nich.

Pierwszy zaprotestował Percian de Wega. Nie tylko w swoim imieniu, ale rozumiejąc w monarchofaszystowski sposób swoją fukcję zastępcy przewodniczącego OPM, w imieniu wszystkich krajów członkowskich. Interesujące, jak monarchofaszyści widzą sprawowanie publicznych urzędów - nie jako tymczasową reprezentację określonej grupy ludzi, ale jako sprawowanie władzy, niemalże z boskiego nadania (rzecz jasna istnienie bogów wykluczamy, odwołanie to ma służyć wyłącznie monarchofaszystowskim czytelnikom, a sam wątek nadaje się na oddzielny tekst).

Po delegacie de Wega odezwali się kolejni: Victor kard de Zepp, który krzyczał głośno, chociaż nie potrafił poprawnie użyć polszczyzny oraz Adrian Scott, prawdopodobnie zakochany w pojęciu kultury wysokiej, tak lubianym przez monarchofaszystowskich pseudointelektualistów - wspomniał również o "randze miejsca", co sytuuje go w pobliżu de Wegi - OPM jako śmietanka, elita elit, wyznaczająca mikronacyjne standardy. Scott ośmieszył się także stwierdzeniem, że wandejskie pozdrowienie to "żargon".

Nie będziemy analizować wszystkich wypowiedzi. Warto jednak zwrócić uwagę, że również przewodniczący Kościński zabrał głos:

"Ja też uprzejmie proszę o stosowanie języka dyplomatycznego.
Wandejski żargon (dialekt?...) jest oryginalny i zabawny, ale nie na miejscu."

Wypowiedź jest niezwykle interesująca, ponieważ pokazuje, że Diuk traktuje z góry wandejską kulturę - można mu to jeszcze wybaczyć, znając jego monarchofaszystowskie zapatrywania - nie można jednak zgodzić się na stwierdzenie, że wandejska mowa jest jedynie zabawą, wygłupem i "nie na miejscu". Czy podobne słowa powinien wypowiadać szef poważnej, międzynarodowej organizacji?

Nie jest naszym zamysłem analizowanie wszystkich wypowiedzi, jakie miały miejsce w wandejskim biurze. Warto na pewno zwrócić uwagę na jeszcze jedną wypowiedź przywoływanego wyżej Scotta, który nie zrozumiał informacji Tow. Pupki, o zastosowaniu w przywitaniu Tow. Lepkiego typowej, grzecznościowej wandejskiej formy :

"Jednakże w OPM powszechnie obowiązuje j. polski i osoby zwykle się nim posługujące mogą z powodu tego typu zwrotów poczuć się urażone. Dostosowanie się do pewnych norm, obowiązujących w danym miejscu, jest jedną z zasad dyplomacji. Jakże zdrowych.

Ponadto pomijając już kwestie tego konkretnego "zwrotu" cała wiadomość powitalna była przesiąknięta drwiną. Może to również jest dobry obyczaj w Wandystanie, lecz na pewno nie tutaj."

Jak widać, autor nie tylko nie zna zwyczajnego, polskiego słowa wypierdalać i uznaje je za słowo obce. Uznaje również, że co jemu obce, to dla wszystkich niezdrowe (zalecić możemy podróże i naukę języków). Nie dopuszcza także możliwości drwienia w publicznej debacie. Traktuje OPM z gorliwością kontrreformatora i pogromcy czarownic, których, z wiadomych względów, w delegacji wandejskiej znaleźć nie mógł.

Opisane i zinterperetowane wydarzenia świadczą o ignorancji wielu przedstawicieli mikroświata. Jak widać, większość mikronacyjnych dyplomatów uważa, że pouczanie, zwracanie uwagi i moralizatorstwo, bez podjęcia próby poznania atakowanego kraju, jest zwyczajną dyplomatyczną praktyką. Cóż, Wandystan ani nie straci, ani nie skorzysta na podobnych praktykach monarchofaszystowskich, pseudointelektualnych nieuków. Jako pracownicy naukowi, gdybyśmy po diagnozie sytuacji mieli również wskazać zalecenia, moglibyśmy polecić tylko jedno - rok w szkole dyplomacji Tow. Kellera, zasłużonego rektora Ludowego Uniwersytetu Wandejskiego.

Wanda z Wami, Towarzyszki i Towarzysze!

Czytaj dalej...
 

odnośniki

Instytut Pamięci postNarodowej Copyright © 2009 WoodMag is Designed by Ipietoon for Free Blogger Template